top of page

POLOWANIE WYGILIJNE

        19 grudnia odbyło się polowanie wigilijne. Jak zawsze 7.00 to godzina zbiórki. Na zewnątrz jeszcze ciemno, ale myśliwi  i zaproszeni goście przybywali do domku myśliwskiego o wyznaczonej godzinie. Najpierw przywitania, krótkie rozmowy, szybka kawa, bo zaraz odprawa myśliwych. Polowanie prowadzili koledzy Robert Majdecki i Jerzy Kruhlik. Odprawę przeprowadzono zgodnie z regulaminem polowań, następnie myśliwi przemieścili się "ptysiem" w rejon pierwszego z planowanych miotów. Między miotami podczas oczekiwania na dowiezienie ubitej zwierzyny, wykonano zbiorowe zdjęcie uczestników polowania wigilijnego i przystąpiono do kolejnych pędzeń.

               We wigilję myśliwi nie tylko polują ale także hodują, to stara tradycja. Po kilku miotach Prezes Koła zarządził zbiórkę, wybrano przedstawicieli Koła do wyłożenia karmy. Przedstawicielkę Dian - koleżankę Danutę Bułkę, najstarszego myśliwego - kolegę Hubert Stryczyńskiego oraz najmłodszego - kolegę Kamila Grzesiuka. Następnie przeprowadzono kolejne pędzenia, ale z mniejszym skutkiem powieważ zwierz już nie dopisał, choć liczono na ostatnie mioty.

                Polowanie zakończono pokotem na którym znalazł się dzik. Królem polowania został kolega Kamil Grzesiuk, a królem pudlarzy kolega Czesław Baszczyn. Po podziękowaniu wszystkim za polowanie, odbyło się jeszcze pasowanie kolegi Kamila Grzesiuka który to ubił pierwszego dzika na polowaniu zbirowym. Po zakończeniu polowania wręczono myśliwych podarki świąteczne. 

           Następnie wszyscy udali się do domku myśliwskiego gdzie przygotwana była wieczerza wigilijna. Pierwszy życzenia złożył Prezes Koła, następnie ksiądz kapelan odmówił modlitwę wraz z myśliwymi, pobłogosławił jedzenie i myśliwych, po czym wszyscy składali sobie życzenia. 

                   Stoły były suto zastawione wigilijnym jadłem, a myśliwi zasiedli do strawy z tym większym apetytem, iż wcześniej kilka godzin spędzili na świeżym powietrzu. Było to spotkanie kolegów z kilku pokoleń więc opowieściom nie było końca. Każdy wspominał swoje przygody łowieckie, jedni opowiadali a inni słuchali tego z zainteresowaniem.                                                           Tekst i zdjęcia - Robert Majdecki

bottom of page