Wojskowe Koło Łowieckie DIANA Sulechów
POLOWANIE WYSIADKOWE
Po raz pierwszy w kole przeprowadzono polowanie z wysiadek metodą cichych pędzeń tzw. „polowanie szwedzkie”. Był to eksperyment i wszyscy byli pełni obaw czy się sprawdzi. Głosów „za” było tyle co i „przeciw”. Głównym propagatorem i organizatorem polowania był kol. Jacek Kaiser - skarbnik koła. Przygotowania trwały prawie dwa tygodnie, cała masa pracy. Opracowanie planu polowania, otropienie zwierzyny, wywiezienie karmy, rozstawienie wysiadek, ustalenie naganki i pojazdów.
9 stycznia 2016 roku z rana, na terenie leśniczówki Chwalim, rozpoczęła się zbiórka myśliwych do polowania. Na wstępnie prezes koła powitał wszystkich zgodnie z obyczajem: gości, myśliwych, nagankę oraz knieję. Następnie prowadzący polowanie kol. Jacek Kaiser przeprowadził odprawę z myśliwymi i naganką. Wskazał gatunki zwierzyny na jaka polujemy, omówił zasady bezpieczeństwa oraz przeprowadził losowanie. Następnie rozwieziono myśliwych w łowisko w okolice urządzeń które wylosowali, po zajęciu miejsc ruszyła naganka i rozpoczęły się łowy.
Łowy były udane, z relacji myśliwych wynika że zwierz przemieszczał się wszędzie. Każdy myśliwy widział chmarę jeleni, rudel saren czy watahę dzików, zdarzały się również wędrujące olbrzymie pojedynki czy sznurujące przez knieję lisy. Strzałów było wiele, nie wszystkie celne, według zasady - myśliwy strzela a św. Hubert kule nosi. Po trzech godzinach zarządzono przerwę na posiłek, na pokocie leżały trzy łanie i trzy lisy.
Przerwę zorganizowano w rejon jeziora Liny na polu biwakowym gdzie przygotowane było ognisko aby wszyscy mogli się ogrzać. Z boku dymiła kuchnia polowa, a zapach grochówki roznosił się po całym lesie. Dlatego też myśliwi zjechali się czym prędzej i każdy od razu kierował się do kuchni po grochówkę i wkładkę oraz ciepłą herbatę. Wszyscy zasiedli do stołu. Po kilku godzinach polowania w ujemnej temperaturze, jadło smakowało wyśmienicie, a gorąca herbata rozgrzewała. Idealny moment na opowieści, co kto widział, do czego każdy strzelał. Jak to bywa podczas takich opowieści, co jeden zwierz to większy, co chmara czy wataha to liczniejsza. Taka tradycja myśliwska. Po przerwie przeprowadzono jeszcze jedno pędzenie, ale już metodą tradycyjną. Przed zmierzchem zakończono miot w którym padły trzy dziki. Widać w tym polowaniu wyraźny wpływ systemu trójkowego: trzy godziny, trzy jelenie, trzy dziki i trzy lisy.
Pokot zorganizowano również w leśniczówce Chwalim. Sygnał „Zbiórka myśliwych” zgrał kol. Robert Gasztyk z koła Jeleń Babimost. Podsumowanie polowania poprowadził prezes kol. Robert Majdecki, który na wstępie wręczył medale. Królem polowania został kol. Robert Gasztyk, wicekrólem kol. Andrzej Skiba a tytuł króla pudlarzy otrzymał kol. Tomasz Kruhlik, medal odebrał ojciec kol. Jerzy Kruhlik. Najwięcej dzików strzelił kol. Cezary Bartosz. Otrąbiono pokot rodzajami zwierzyny.
Następnie Prezes Koła podsumował sezon polowań zbiorowych, dziękując wszystkim za udział w polowaniach i zaangażowanie w przygotowanie polowań. Szczególne podziękowania za duży wkład pracy skierował do kolegów: Jacek Kaiser, Jerzy Kruhlik, Andrzej Skibiński, Leszek Sulek, Stanisław Jałoszyński, Tomasz Szczeciński, Krzysztof Matuszewski, Cezary Bartosz i Kamil Grzesiuk. Dodatkowo Prezes poinformował o przyznaiu srebrnego medalu zasługi łowieckiej dla kolegów Jerzego Kruhlika, sławomira pietrusiewicz i lecha bartosza oraz medalu za zasługi dla łowiectwa zielonogórskiego dla koleżanki Mirosławy Wolskiej. Kolejny głos należał do Prezesa Okręgowej Rady Łowieckiej kol. Andrzeja Skibińskiego, który naświetlił problem nowej ustawy Prawo Łowieckie i problemów z tym tematem związanych. Ostatni głos to kol. Andrzej Skiba który w imieniu gości podziękował za możliwość udziału w polowaniu. Na zakończenie sygnalista zagrał „koniec polowania” i Darz Bór”.
Tekst i zdjęcia: Robert Majdecki